piątek, 2 listopada 2012

..: Rozdział 3 ~ Ratunek?:..

    Leżałam w połowie na ławce, będąc ledwo przytomna. Już pierwszego dnia podpadłam Hashiramie, więc skończyło się karą spędzoną w gabinecie wujka. Spałam potem na jego kolanach co nie było aż takie wygodne... i wcale nie trwało długo. Schowałam głowę w rękach, naciągając bardziej kaptur mojej bluzy. Jedynym uchem słuchałam psora Senju, a drugim wszystko wylatywało. Wymruczałam niewyraźny komentarz do Sasuke siedzącego tuż obok, na co brunet tylko westchnął smętnie. W mojej głowie panował istny chaos. Sasuke z jakiegoś powodu był na mnie zły, ja byłam niewyspana, a na dodatek złego Sakon i Ukon dawali mi w kość odkąd tylko przekroczyłam mury tego zamku.  Nagle poczułam jak ktoś stoi nade mną zasłaniając mi promienie słoneczne, które ogrzewały mnie  ten jakże zimny poranek. Nie przepadałam za ciepłem, ale trudno jest się przyzwyczaić do niskiej temperatury po spędzeniu wakacji w tropikach. Każda osoba która nie pozwalająca mi spokojnie odpoczywać, wyleciałaby przez okno i wylądowała na dziedzińcu, jednak zwróciłam uwagę na ciszę panującą w klasie. Po chwili przy mojej głowie wylądowała encyklopedia jednotomowa, wywołując głośny huk na całą salę. Podniosłam się jak na komendę, prawie się wywracając.
- Czy ty chcesz zostać zawieszona?!
- Spokojnie panie psorze...
- Śpisz mi na lekcji i mam być spokojny?! - podłapałam rozbawione spojrzenie fioletowłosej dziewczyny, siedzącej w drugiej ławce. Wyglądała na rozbawioną moją sytuacją, ale już gorsze rzeczy z Hashiramą przechodziłam. Nadęłam policzki śmiesznie odpowiadając urażona:
- Gdybyście mi nie dali tej głupiej kary to bym się wyspała i nie musiała spać na twoich lekcjach!
- Eh... Idź do siebie... Masz zwolnienie z dwóch pierwszych lekcji, ale potem nie chcę słyszeć od Danzou że cię nie było... - pomasował skronie, podchodząc do swojego biurka i wyciągając pokaźny plik kartek. Zrobiłam w tył zwrot, nie chcą żeby zmienił zdanie. Musiałabym pisać test kontrolny, a wiem że bym go nie zaliczyła. No chyba, że Sasuś pozwoliłby mi ściągać.  Szłam pustymi korytarzem, palcami muskając ramy obrazów. To był mój pierwszy rok we wschodnim skrzydle i chciałam poznać tą część szkoły, tak jak i resztę. Moje trampki stukały o posadzkę, kiedy wchodziłam do łazienki. Na moje szczęście nikogo w niej nie było. Stanęłam nad umywalką, obmywając twarz lodowatą wodą. Mój wzrok lekko się wyostrzył a mięśnie nie były takie sparaliżowane. Wytarłam się w ręcznik, patrząc w lustro. Przez sekundę wydawało mi się, że coś w nim jest i się rusza. Po chwili okazało się, że moje założenie wcale nie było błędne. Moja postać zaczęła znikać, zastępowana nową.
- S-Sakon... - cofnęłam się szybko, jednak wpadłam w ręce jego bliźniaka, który złapał mnie za włosy blisko skóry, podnosząc kilka centymetrów do góry. Próbowałam się wyrwać, jednak to sprawiało tylko większy ból.
- No proszę Yuukiś... nareszcie sami - starszy wyszedł z lustra, podchodząc do mnie i łapiąc kosmyk włosów.
- Czyżbyś znowu zapuściła? Ile razy mamy ci powtarzać że ci nie wolno? - usłyszałam szept przy uchu. Rozszerzyłam oczy, nadal pamiętając zdarzenie sprzed roku. Szarpnęłam się jeszcze raz, co bracia skwitowali litościwymi uśmieszkami. Sakon wyciągnął z kieszeni tępy nóż, przykładając go do mojej głowy. Zacisnęłam oczy, ale nagle drzwi zaczęły skrzypieć. Spojrzałam szybko w tamtą stronę z nadzieją, tak samo jak bliźniacy z przerażeniem.
- Pomóż... Pain... proszę... - wystękałam, trzymając nadgarstek mojego oprawcy. Rudy podniósł zdziwiony głowę, patrząc w moje pełne strachu tęczówki. Jego oczy przepełniły się nienawiścią, a po głosie można było poznać jak wściekły jest.
- Natychmiast ją puść.
- Oj bo co mi zrobisz? - młodszy szarpnął mną, wywołując kolejny, cichy jęk bólu. Zamknęłam oczy, teraz czując się na prawdę upokorzona.
- Niech to się już skończy... - szepnęłam.
- Jak sobie życzysz... - wysyczał mściwie Sakon. Zamachnął się, ucinając mi włosy z połowy mojej głowy. Nie udało mu się to w pełni, bo Pain rzucił się na obu, przewracając ich szybko. Dzięki temu nóż przeszedł tylko po połowie. Rudzielec rozwalił nosy obu chłopaków, stając przede mną. Widziałam jak w jego ręce pojawiają sie iskry, a to nie wróżyło nic dobrego. Złapałam go za nadgarstek, przyciągając jego uwagę. Czujne spojrzenie jego dziwnych, choć tak pięknych oczu, przewiercało mnie na wylot.
- Poskarżą się... wujek cię ukaże bo będzie musiał...- był zdziwiony. To w końcu przeze mnie miał największe kłopoty.
- Idźcie... Ale jeśli jeszcze raz was przy niej zobaczę, nie oszczędzę... - bliźniacy prychnęli przechodząc koło nas już połączeni. Wstałam na drżących nogach, wkładając kaptur i kierując się do wyjścia.
- Dziękuję Pain...
- Gdzie idziesz? - złapał mnie szybko, odwracając przodem do siebie. Ruchem reki odgarnął kosmyki z mojego czoła, uśmiechając się. Zapewne nawet o tym nie wiedział.
- Chcę dokończyć to co oni zaczęli.... - po policzku spłynęła mi łza. Rudzielec odwrócił mnie do siebie tyłem, ściągając nakrycie głowi i wziął do ręki ściętą część. Poczułam coś jak szarpnięcie, jednak ani nie zabolało, czy pociągnęło w dół.
- Proszę... Powinnaś się tego też nauczyć.. Tylko uważaj na zajęciach z Magii Ogólnej czyli słuchaj tego co mówi Hashirama - rozczochrał mi włosy, a ja patrzyłam sie w swoje odbicie zachwycona. Włosy odrosły. Nawet dłuższe niż przedtem.
- Pain.. Dzięki Rudzielcu... - odwróciłam się z uśmiechem, wskakując na jego plecy. Chłopak ruszył korytarzem, omijając swoją klasę cichaczem i kierując się do stajni. Osiodłaliśmy dwa konie i ruszyliśmy w małą wycieczkę zapoznawczą, a ja po raz pierwszy nie miałam ochoty mu dokuczać.
***************************************************
Dłuuuugo notki nie było, ale przynajmniej teraz jest. ^^ Muszę zająć się jeszcze trzecią i czwartą klasą a tak mi się nie chce.... *wali głową w biurko* Ale okej, czekam panienko Megumi na dalszą część :D